TEST: Abarth 500C czy 500 esseesse?
Szukając małego, miejskiego, stylowego i sportowego autka wybór może być tylko jeden – Abarth 500. Jeśli szukamy jeszcze mocniejszych wrażeń mamy dwie opcje: możemy dokupić sportowy pakiet esseesse albo w podobnej cenie wybrać bardziej stylową wersję 500C.
Oba auta wyposażone są w taki sam, czterocylindrowy silnik o pojemności 1.4l Turbo jak testowany przez nas wcześniej Abarth 500. Motor zamontowany w biało-czarnym 500C jest o 5KM mocniejszy – produkuje 140KM i 206Nm.
Czerwona 500, dzięki pakietowi esseesse (skrót od SuperSport) legitymuje się mocą 160KM i momentem obrotowym równym 230Nm. W skład pakietu wchodzą także nawiercane tarcze hamulcowe oraz usztywnione zawieszenie.
Zanim dokonałem wyboru, którego Abartha wybrać na pierwszą jazdę zostałem uprzedzony przez naszą panią fotograf, która z uśmiechem na ustach porwała kluczyk od stylowego 500C.
Już od pierwszych chwil za kierownicą, czerwona „pięćsetka” sprawia wrażenie niesamowicie dynamicznej! Każde wciśnięcie gazu wyrywa małego Abartha do przodu.
Sztywniejsze zawieszenie pozwala na bardziej agresywną jazdę ale tylko po równej drodze. Lekki Abarth ma niestety tendencje do podskakiwania na nierównościach co przy wyższej prędkości kończy się problemami z trakcją. Krótki rozstaw osi sprawia, że włoskie autko potrafi być bardzo nerwowe (zarówno zwykła 500 jaki i 500C oraz 500 z pakietem esseesse).
Reakcja Abartha na ruchy świetnie leżącej w dłoniach kierownicy jest precyzyjna pomimo stosunkowo mocno działającego wspomagania. Niestety mały Abarth cierpi na przypadłość większości mocnych, przednionapędowych aut. Podczas ostrego przyspieszania przód auta zaczyna delikatnie uciekać na boki a kierownica ma tendencje do wyrywania się z rąk.
Kolejny zakręt atakuję trochę zbyt optymistycznie. Ostry ruch kierownicą wystarczy, by wrzucić małe autko w zakręt. Delikatne nierówności w środku zakrętu skutecznie wyprowadziły z równowagi tylną oś i momentalnie pojawiła się nadsterowność. Odruchowo zakładam kontrę, delikatnie pomagam sobie gazem, żeby wyprowadzić auto na prostą. Wszystko dzieje się niezmiernie szybko i wymaga od kierowcy maksymalnego skupienia oraz błyskawicznych reakcji.
Przy głębszych poślizgach bardzo agresywnie interweniuje system ESP odcinając moc, co w skrajnych przypadkach powoduje dociążenie przedniej osi i pogłębienie poślizgu. Z drugiej strony, przy wychodzeniu z wolnych i ciasnych zakrętów wysoki moment obrotowy często wprowadza przednie koła w poślizg bez interwencji elektroniki. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się być spokojne, acz konsekwentne, dociskanie gazu maksymalnie wykorzystując dostępną przyczepność.
W skład pakietu esseesse wchodzą nawiercane tarcze hamulcowe, których główną zaletą jest zwiększona wytrzymałość i lepsze odprowadzanie ciepła względem zwykłych tarcz.
Czas zająć miejsce za kierownicą bardziej stylowego 500C. Smaczku dodają fotele wyglądające identycznie jak w 500 esseesse, z tą różnicą, że w Cabrio obszyte są skórą.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest brak tradycyjnego drążka zmiany biegów – w jego miejscu znajdziemy panel sterujący, na którym guzikami wybieramy tryb pracy skrzyni, luz albo bieg wsteczny.
Skrzynia biegów to tradycyjna, pięciobiegowa przekładnia, w której biegi zmieniają hydrauliczne siłowniki. Zasada działania jest taka jak w skrzyniach stosowanych w bolidach F1. Do jej obsługi służą plastikowe manetki przy kierownicy.
Jeżeli zależy nam na komforcie to w momencie zmiany biegu powinniśmy odjąć delikatnie gazu pozwalając skrzyni płynnie dobrać przełożenia. Jeśli natomiast zmienimy bieg trzymając pedał gazu przyciśnięty do podłogi doświadczymy ostrego i nagłego szarpnięcia. Szarpnięcia, które pozwala poczuć się zupełnie jak w brutalnym aucie wyścigowym.
Trzeba przyznać, że w kwestii działania skrzyni w 500C nie byliśmy zgodni i niektórym członkom redakcji zwyczajnie przeszkadzało to tak lubiane przeze mnie, brutalne szarpnięcie. Zaczynali wtedy monologi o wyższości skrzyń dwusprzęgłowych i ich płynności w działaniu. Nie sposób się z nimi nie zgodzić ale trzeba przyznać, że sposób pracy przekładni w 500C ma swój charakter.
Już po kilku kilometrach w 500C bez problemu można stwierdzić, że zawieszenie nie jest tak twarde jak w 500 esseesse. Podczas dynamicznej jazdy na nierównościach 500C nie jest tak nerwowy a koła dłużej pozostają w kontakcie z nawierzchnią. W zakrętach, gdzie czerwony Abarth walczył o utrzymanie, czarno-białe Cabrio pozwala na dużo śmielszą jazdę.
Wadą wersji bez dachu jest zauważalny brak sztywności, który podczas jazdy z otwartym dachem objawia się okropnym trzeszczeniem na nierównościach. Nie ma to większego wpływu na prowadzenie auta ale powoduje dyskomfort.
Mocno wciskam gaz żeby zapomnieć o irytującym trzeszczeniu. Niesamowity dźwięk w cudowny sposób wypełnia kabinę Abartha. Rozpędzona wskazówka obrotomierza dotyka czerwonego pola i natychmiast pociągam palcami prawą manetkę przy kierownicy. W jednym momencie zautomatyzowana skrzynia w brutalny sposób przepina biegi, moja nieprzygotowana głowa uderza o zagłówek a z wydechu dobiega strzał niedopalonego paliwa!
Oba auta wyposażone były w układ wydechowy Record Monza (opcja OBOWIĄZKOWA jeśli tylko myślicie o zakupie Abartha 500!). Włoscy inżynierowie zastosowali niesamowite sztuczki magiczne żeby z małolitrażowego silnika, w którym gazy wylotowe zakłócane są przez turbosprężarkę, wydobyć nieprawdopodobnie głęboki, basowy dźwięk!
Co ciekawe oba Abarthy miały opony o takim samym rozmiarze 205/40R17 ale dostarczane przez różnych producentów. 500C wyposażona była w opony Michelin Pilot Exalto, a w czerwonym Abarthcie z pakietem esseesse zamontowano Pirelli P Nero.
Testowane auta kosztowały około 90 tys. PLN co nie jest małą kwotą nawet jeśli spojrzymy na nie przez pryzmat legendy pana Carlo Abartha. Koniec końców są to tylko małe, miejskie zabawki.
Wbrew kłamliwym opiniom potrafią one jednak pomieścić sporo bagażu. Do bagażników dwóch aut bez większych problemów zmieściliśmy torby i plecaki sześciu osób oraz składane łóżeczko dziecięce.
Jeśli macie dziecko, które przewozi się w foteliku to dużo bardziej praktycznym wyborem będzie 500C. Nie trzeba gimnastykować się w ciasnych przestrzeniach, wystarczy zarówno fotelik jak i dziecko włożyć wygodnie przez dach.
Ostry charakter „pięćsetki” z pakietem esseesse potrafi zaskoczyć, ale bardzo twarde zawieszenie powoduje, że auto jest mało komfortowe, nerwowe i wymaga od nas nieprzerwanej koncentracji. 500C to wspaniała zabawka do lansu, która pomimo sportowego charakteru pozwoli Wam komfortowo przejechać malownicze trasy z wiatrem we włosach i cudownym dźwiękiem wydechu w kabinie.
Który z nich wybrać? Mój wybór padł na Abartha 500 z pakietem esseesse. Jego ostry i bezpośredni charakter powoduje, że każda przejażdżka wywołuje fascynujący dreszczyk emocji podszyty delikatnym strachem. Każdy zakręt jest wyzwaniem, każde światła początkiem niesamowitego wyścigu, każdy kilometr wspaniałą przygodą. Jednak damska część redakcji była skłonna od zaraz wziąć bardzo stylowego, eleganckiego i kobiecego kabrioleta.
Na koniec zdjęcie w towarzystwie poprzedniej generacji Fiata Cinquecento.
Abarth 500 esseesse
Silnik: 1.4l T-Jet
Moc: 160 KM przy 5750 obr./min.
Moment obrotowy: 230 Nm przy 3000 obr./min
Przyspieszenie 0-100km/h: 7,4 sekundy
Opony: Michelin Pilot Exalto 205/40R17
Spalanie (średnie na dystansie 1446km): 8,5l/100km
Masa: 1110kg
Cena: ok. 89 450 PLN
Cena za 1KM: 559 PLN
Abarth 500C
Silnik: 1.4l T-Jet
Moc: 140 KM przy 5500 obr./min.
Moment obrotowy: 203 Nm przy 3000 obr./min
Przyspieszenie 0-100km/h: 8,1 sekundy
Opony: Pirelli P Nero 205/40R17
Spalanie (średnie na dystansie 1271,2km): 7,2l/100km
Masa: 1160kg
Cena: ok. 90 500 PLN
Cena za 1KM: 646 PLN
Tekst: Antoni Niemczynowicz
Zdjęcia: M. Kądziela/J. Paszota/J.Kołodziejczyk