Kupiłem świnkę – moja Subaru Impreza GT Wagon ;-)
„Chyba cię po…ło!; Normalny ty jesteś?; A worek gotówki masz?; Coś normalnego byś kupił a nie grata starego…” – mniej więcej takie odpowiedzi słyszałem, gdy komuś mówiłem o pomyśle zakupu nowego auta w postaci Imprezy. To co dla nich wydawało się wariactwem dla mnie było spełnieniem dziecięcych marzeń. Oto moja Subaru Impreza GT.
Kilka słów o tym egzemplarzu. Moja Subaru Impreza Wagon GT (jak to pięknie brzmi <3) pochodzi z 1998 roku, modelowo MY99. Samochód pochodzi z europejskiego rynku, konkretnie ze Szwajcarii. Pod maską pracuje silnik EJ205 (przynajmniej wg tabliczki znamionowej) co oznacza 2.0l z turbo, seryjnie 218 KM. Ile z nich zostało do dzisiaj to ciężko powiedzieć, ale Impreza odpycha się żwawo. Od strony technicznej samochód jest prawie seryjny. Dołożony jest BOV czyli zawór robiący pssssss po odpuszczeniu gazu (poza tym nie ma żadnej innej funkcji), wielki wydech (3 cale przy DP z przejściem na 2,5 cala), wskaźnik doładowania. Dodatkowo turbina dmucha troszkę mocniej niż w serii. Skrzynia manualna, pięciobiegowa i oczywiście stały napęd na wszystkie koła Subaru. W środku poliftowe zegary z białymi tarczami, kierownica Momo i bardzo wygodne, kubełkopodobne fotele (seryjne w Imprezie GT).
Dlaczego kombi? Chyba głównie dlatego, że akurat taki egzemplarz się trafił, bo przy poszukiwaniach rodzaj nadwozia nie miał dla mnie znaczenia. Dużo ważniejszy był ogólny stan.
W tym przypadku jest całkiem nieźle. Jak na używane, osiemnastoletnie auto przystało jest kilka rzeczy do zrobienia ale nic poważnego. Po pierwszych kilku dniach jestem bardzo szczęśliwy. Subarynka dojechała do domu, jeździ i daje dużo radości. Przede wszystkim cieszy niesamowity bulgot boxera. Moja Subaru Impreza odpalana o poranku momentalnie powoduje uśmiech na twarzy, choć moi sąsiedzi mogą nie być do końca zadowoleni…
Zobacz nasz test Subaru WRX STI 2015
Najlepsze były jednak reakcje tych samych ludzi, którzy pukali się w czoło jak mówiłem im o zakupie. Nagle po zakupie każdy z nich chciał zobaczyć samochód, pogadać, popytać. Kompletna zmiana podejścia. Wszyscy mili, uśmiechnięci gratulujący zakupu. Chyba dlatego, że Subaru Impreza to dla wielu samochód marzeń, którego sami boją się kupić. Bo części drogie, bo dużo pali, bo stary, bo bla, bla, bla. Zobaczymy jak będzie na prawdę.
Przy okazji przerejestrowywania samochodu zostałem bardzo miło zaskoczony w urzędzie. Cała operacja od wejścia aż do wyjścia z nowymi tablicami trwała niespełna 30 minut. Piękna sprawa, jak jeszcze nie rejestrowaliście samochodu to polecam. Drugi plus jest taki, że mam WT zamiast LU ;-).
Teraz tylko czekam na pierwszy śnieg!
AKTUALIZACJA
Doczekałem się na pierwszy śnieg!