Nowy w zespole: Mazda MX-5 10th Anniversary
31 sierpnia 1999 był już na prawdę dawno, dla mnie to przeddzień pójścia do 2 klasy podstawówki. W tym roku Polska weszła do NATO, a na wielkim ekranie premierę miał hit pod tytułem Ogniem i Mieczem. Próbuję wymyślić, czy w moim otoczeniu znajdują się jakiekolwiek wciąż działające przedmioty, pamiętające tę datę. Niestety, nie jestem w stanie nic znaleźć. Z czym jeszcze wiąże się ten dzień? Według dokumentów wtedy właśnie zarejestrowano po raz pierwszy Mazdę MX-5, której właścicielem jestem od kilku dni. Czy jestem przegrywem?
Tak. Poza wiekiem jest jeszcze spora lista powodów, dla których nikt nie powinien kupować tego auta. Rodzina i znajomi słysząc o moim zamiarze wymieniali: tylko dwa miejsca oraz miękki dach. Nie wiedzieli kilku innych, jak ten, że kabina bardzo mocno się nagrzewa, co szczególnie dokucza w połączeniu z sierpniowymi upałami i brakiem klimatyzacji w moim egzemplarzu.
Wspomniany rok 1999 to również 10-lecie produkcji Miaty. Z tej okazji Mazda wypuściła limitowaną do 7500 sztuk serię 10th Anniversary Edition. Z tej właśnie serii pochodzi zakupiona przeze mnie MX-5. Podstawowymi jej cechami jest mocniejszy z dwóch dostępnych silników, o pojemności 1 840 litra i produkujący 140 koni mechanicznych oraz szpera Torsen. Kolejnymi mechanicznymi cukierkami, jakie znajdziemy w 10AE są amortyzatory Blistein, rozpórka przednich kielichów, a także sześciobiegowa skrzynia biegów. O tym, w jaki sposób ten zestaw jeździ napiszę już niebawem.
Wersja 10 Anniversary wiąże się również z dodatkami stylistycznymi, nie mniej imponującymi niż te mechaniczne. Poza fantastycznym wyglądem standardowej MX-5 NB, znajduje się tu przede wszystkim lakier Innocent Blue, oraz błyszczące na srebrno dodatki, felgi i nakładki na progi.
Wewnątrz jest równie ciekawie. Fotele są połaczeniem czarnej skóry z niebieską alkantarą. Utrzymana w tych samych barwach kierownica i drążek zmiany biegów są produktami włoskiej Nardi Torino. Niebieskie są również wykładziny i dywaniki. Mocno zaskoczyła mnie obecność materiału stylizowanego na włókno węglowe, który znajdziemy na konsoli środkowej. Okazuje się, że tak samo są to elementy wersji rocznicowej. Co jest poza serią, ale i tak warte wspomnienia, to dołożone przez poprzednich właścicieli srebrny Style-bar z windshotem, a także system multimedialny umożliwiający parowanie ze smartfonem.
Czy świat ma rację mówiąc, że niemal 18 letni roadster nie powinien być podstawowym samochodem do jazdy na co dzień? Przestało mnie to obchodzić, bo od trzech dni mam nie schodzący z twarzy uśmiech.