Polski McLaren Senna: fascynująco prosta
Jakiś czas temu miałem okazję zobaczyć z bliska (i usłyszeć) McLarena Senna. Mimo, że minęło już trochę czasu to jeszcze nie do końca ochłonąłem po tym, co widziałem. Śmiało zróbcie sobie dobrą kawę i zapraszam do lektury!

Jakiś czas temu miałem okazję zobaczyć z bliska (i usłyszeć) McLarena Senna. Mimo, że minęło już trochę czasu to jeszcze nie do końca ochłonąłem po tym, co widziałem. Śmiało zróbcie sobie dobrą kawę i zapraszam do lektury!
Na początek jedna refleksja. Mam wrażenie, że dzięki social mediom i technologii mamy nie tylko niesamowite możliwości komunikacyjne, ale również poznawcze. W kieszeni nosimy urządzenia, które pozwalają nam zobaczyć najnowsze supercary w naturalnym środowisku z każdego zakątka świata i to chwilę po premierze. Co więcej tempo życia jest takie, że szybko zaczynamy się „przyzwyczajać” do takich widoków i łapie nas znieczulica, zblazowanie czy nawet wy***ka. W mojej ocenie skrajną formą takiej postawy są komentarze w stylu „słaby konfig”, „widziałem lepsze” i moje ulubione „szkoda, że właściciel nie był odważniejszy”. Tak samo łatwo tak skwitować ten egzemplarz – ot, czarny. Przecież wszyscy widzieliśmy „grubsze, fajniejsze czy śmieszniejsze i to dawno temu. STOP.
Tu musimy się zatrzymać, otrząsnąć i spojrzeć na to trochę szerzej. Po pierwsze być może właścicielowi taki właśnie samochód się podoba. Nie samochód „inny od wszystkich”, odważny, średni, klikający się na Insta czy wybitny, ale zwyczajnie taki, jak on chce. Po drugie mówimy o samochodzie, który jest popisem możliwości konstrukcyjno-technologicznych. O aucie, które powstało tylko w liczbie 500 egzemplarzy. O samochodzie tak kosmicznym, że ciężko mówić co jest opcją a co standardem, bo praktycznie każdy jest budowany w swój specyficzny sposób. Spłycanie tego wszystkiego do „e, słaby spec” jest śmieszne, groteskowe i wykazuje dużą ignorancję.
Dlatego jak tylko dowiedziałem się, że będę mógł zobaczyć Sennę na żywo to serce zaczęło mi bić szybciej.
Zacznijmy od tego, że na żywo Senna jest równie brzydka co na zdjęciach. Wszystko co widzimy, każda linia, krawędź czy płaszczyzna ma poprawiać docisk, a nie wyglądać. Kwestie stylistyki były tu na ostatnim miejscu (a w zasadzie w ogóle nie były brane pod uwagę…). To ucieleśnienie zasady function over fashion. Wystarczy spojrzeć przez szparę czy szczelinę w tylnej części nadwozia by zobaczyć goły układ napędowy. Jest coś niesamowicie pięknego i fascynującego w tak wyeksponowanej technologii.
W całym czarnym specu kontrastują pomarańczowe wstawki: zaciski, pasy bezpieczeństwa, aktywne lotki w przednim zderzaku czy siłownik drzwi. Ten ostatni element jest chyba moim ulubionym akcentem w tym egzemplarzu, szczególnie, że widać go z zewnątrz przez małą szybkę w drzwiach. Sama ta szybka jest dość abstrakcyjnym elementem, bo w czasie jazdy widać przez nią… udo kierowcy ??♂️.
Silnik to „znane” z 720S, ale poprawione, podwójnie doładowane V8. 800 KM i 800 Nm robi niesamowite wrażenie nawet na papierze. Wewnątrz silnika mamy m.in. lżejsze tłoki i korbowody; redukcja masy wewnątrz silnika pozwala na szybszą reakcję i mniejszą bezwładność elementów. Wlot na dachu zasysa powietrze wprost do specjalnego dolotu z włókna węglowego. Skrócenie do maksimum drogi, jaką musi pokonać powietrze wpadające do silnika ma na celu jak najszybszą reakcję na gaz.
Silnik jest wbrew pozorom najmniej ważnym elementem tego samochodu i już tłumaczę dlaczego. Schowany, prawie niewidoczny i bez żadnych oznaczeń. Jednostka, która ma zapewniać tylko (i aż) osiągi, ale nic poza tym. Nie jest dziełem sztuki i obiektem do podziwiania jak silniki z LaFerrari czy Lamborghini. Tu McLaren prezentuje odmienne podejście, jak wspomniałem wcześniej – function over fashion.
Wnętrze jest absolutnie spartańskie. Na potwierdzenie tezy, że jest to torowo-wyścigowy samochód, który w jakiś dziwny sposób zdobył homologację drogową niech posłuży fakt, że w całym aucie nie ma ani jednego schowka, uchwytu czy jakiejkolwiek przestrzeni bagażowej. Kierownica, wyświetlacz czy konsola centralna znane są z innych McLarenów. Co ciekawe, całe menu jest po polsku. Fotele zasługują na oddzielne brawa. Te wyglądające jak z Cyberpunka wygięte płatki włókna węglowego z kilkoma kawałkami gąbki ważą jedyne 8kg. Każdy element, każda cześć tego samochodu waży jak najmniej.
Na naszym instagramie możecie usłyszeć jak brzmi Senna. Jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi dźwięk jest zupełnie inny niż w przypadku 720S czy 570S. Brzmi bardzo wyścigowo i jednocześnie surowo. Mam wrażenie, że tu również nikt nie przykładał wagi do tego, jaki będzie. Ot, taki wyszedł jak złożyli wszystko do kupy mając na celu tylko i wyłącznie osiągi.
Na sucho Senna waży poniżej 1200 kg. 0-200 w czasie 6,8 sekundy, prędkość maksymalna 340 km/h. Mało? 100-200 km/h w czasie 4(!) sekund! Samo przeczytanie tych liczb robi tak kosmiczne i abstrakcyjne wrażenie, że aż ciężko sobie wyobrazić jak musi jeździć McLaren Senna.
Na sam koniec ekipa salonu McLaren Warszawa wystawiła samochód. Takie ciasne manewry przy praktycznie zerowej prędkości nie są zazwyczaj niczym fascynującym, ale w przypadku Senny jest inaczej. Nawet przy tak niskich prędkościach (rzędu maksymalnie 5km/h) tyle skrzydło było aktywne i zmieniało swoje położenie. O ile sam fakt, że tak się działo nie jest niczym dziwnym to doświadczenie pracy skrzydła i całej tej mechaniki na żywo pozwala zobaczyć, że Senna to nie tyle samochód, co prawie żywa istota albo mecha.
Jeśli chodzi o znieczulicę, o której pisałem wcześniej to u mnie działa trochę inaczej. McLaren Senna jest tak kosmiczny, że stojąc przed nim miałem wrażenie oglądania kolejnego filmu na YT. Dopiero kilka chwil później zacząłem powoli łapać co się dzieje. Wieczorem, na spokojnie, zaczęło do mnie docierać co widziałem. Czy to normalne? Ciężko wyczuć. Wiem na pewno, że fascynują mnie takie auta i takie momenty. Jeśli mogę się nimi dzielić z Wami i jeśli poprzez tekst czy zdjęcia potrafię przekazać choć trochę emocji jakie mi towarzyszyły, to dla mnie jest to win-win. Na koniec dnia mogłem zobaczyć McLarena Senna i to się dla mnie liczy.
Na początek jedna refleksja. Mam wrażenie, że dzięki social mediom i technologii mamy nie tylko niesamowite możliwości komunikacyjne ale również poznawcze. W kieszeni nosimy urządzenia, które pozwalają nam zobaczyć najnowsze supercary w naturalnym środowisku z każdego zakątka świata i to w chwilę po premierze. Co więcej tempo życia jest takie, że szybko zaczynamy się „przyzwyczajać” do takich widoków i łapie nas znieczulica, zblazowanie czy nawet wy***ka. W mojej ocenie skrajną formą takiej postawy są komentarze w stylu „słaby konfig”, „widziałem lepsze” i, moje ulubione „szkoda, że właściciel nie był odważniejszy”. Tak samo łatwo tak skwitować ten egzemplarz – ot, czarny. Przecież wszyscy widzieliśmy „grubsze, fajniejsze czy śmieszniejsze i to dawno temu. STOP.
Tu musimy się zatrzymać, otrząsnąć i spojrzeć na to trochę szerzej. Po pierwsze być może właścicielowi taki właśnie samochód się podoba. Nie samochód „inny od wszystkich”, odważny, średni, klikający się na Insta czy wybitny ale zwyczajnie taki, jak on chce. Po drugie mówimy o samochodzie, który jest popisem możliwości konstrukcyjno-technologicznych. O aucie, które powstało tylko w liczbie 500 egzemplarzy. O samochodzie tak kosmicznym, że ciężko mówić co jest opcją a co standardem bo praktycznie każdy jest budowany w swój specyficzny sposób. Spłycanie tego wszystkiego do „e, słaby spec” jest śmieszne, groteskowe i wykazuje dużą ignorancję.
Dlatego jak tylko dowiedziałem się, że będę mógł zobaczyć Senne na żywo to serce zaczęło mi bić szybciej.
Zacznijmy od tego, że na żywo jest Senna równie brzydka co na zdjęciach. Wszystko co widzimy, każda linia, krawędź czy płaszczyzna ma poprawiać docisk a nie wyglądać. Kwestie stylistyki były tu na ostatnim miejscu (a w zasadzie w ogóle nie były brane pod uwagę…). To ucieleśnienie zasady function over fashion. Wystarczy spojrzeć przez szparę czy szczelinę w tylnej części nadwozia by zobaczyć goły układ napędowy. Jest coś niesamowicie pięknego i fascynującego w tak wyeksponowanej technologii.
McLaren Senna to ucieleśnienie zasady function over fashion.
W całym czarnym specu kontrastują pomarańczowe wstawki: zaciski, pasy bezpieczeństwa, aktywne lotki w przednim zderzaku czy siłownik drzwi. Ten ostatni element jest chyba moim ulubionym akcentem w tym egzemplarzu, szczególnie, ze widać go z zewnątrz przez małą szybkę w drzwiach. Sama ta szybka jest dość abstrakcyjnym elementem, bo w czasie jazdy widać przez nią… udo kierowcy ??♂️.
Silnik to „znane” z 720S, ale poprawione, podwójnie doładowane V8. 800 KM i 800 Nm robi niesamowite wrażenie nawet na papierze. Wewnątrz silnika mamy m.in. lżejsze tłoki i korbowody; redukcja masy wewnątrz silnika pozwala na szybszą reakcję i mniejszą bezwładność elementów. Wlot na dachu zasysa powietrze wprost do specjalnego dolotu z włókna węglowego. Skrócenie do maksimum drogi, jaką musi pokonać powietrze wpadające do silnika ma na celu jak najszybszą reakcję na gaz.
Silnik jest wbrew pozorom najmniej ważnym elementem tego samochodu i już tłumaczę dlaczego. Schowany, prawie niewidoczny i bez żadnych oznaczeń. Jednostka, która ma zapewniać tylko (i aż) osiąg ale nic poza tym. Nie jest dziełem sztuki i obiektem do podziwiania jak silniki z LaFerrari czy Lamborghini. Tu McLaren prezentuje odmienne podejście, jak wspomniałem wcześniej – function over fashion.
Wnętrze jest absolutnie spartańskie. Na potwierdzenie tezy, że jest to torowo-wyścigowy samochód, który w jakiś dziwny sposób zdobył homologację drogową niech posłuży fakt, że w całym aucie nie ma ani jednego schowka, uchwytu czy jakiejkolwiek przestrzeni bagażowej. Kierownica, wyświetlacz czy konsola centralna znane są z innych McLarenów. Co jest ciekawe, całe menu jest po polsku. Fotele zasługują na oddzielne brawa. Te wyglądające jak z Cyberpunka wygięte płatki włókna węglowego z kilkoma kawałkami gąbki ważą jedyne 8kg. Każdy element, każda cześć tego samochodu waży jak najmniej.
Na naszym instagramie możecie usłyszeć jak brzmi Senna. Jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi dźwięk jest zupełnie inny niż w przypadku 720S czy 570S. Brzmi bardzo wyścigowo i jednocześnie surowo. Mam wrażenie, że tu również nikt nie przykładał wagi do tego, jaki będzie. Ot, taki wyszedł jak złożyli wszystko do kupy mając na celu tylko i wyłącznie osiągi.
Na sucho Senna waży poniżej 1200 kg. 0-200 w czasie 6,8 sekundy, prędkość maksymalna 340 km/h. Mało? 100-200 km/h w czasie 4(!) sekund! Samo przeczytanie tych liczb robi tak kosmiczne i abstrakcyjne wrażenie, że aż ciężko sobie wyobrazić jak musi jeździć McLaren Senna. Liczby nie są jednak najważniejsze. Bardzo ciekawie jest to zebrane na stronie McLarena:
The level of performance on offer from the McLaren Senna is self-evident from the numbers. The figures only tell part of the story because, from the genesis of the McLaren Senna’s development, there has been an overwhelming drive to reflect the innate feel that Ayrton Senna experienced with his race cars. Without this, the blistering performance cannot be exploited.
Na sam koniec ekipa salonu McLaren Warszawa wystawiła samochód. Takie ciasne manewry przy praktycznie zerowej prędkości nie są zazwyczaj niczym fascynującym ale w przypadku Senny jest inaczej. Nawet przy tak niskich prędkościach (rzędu maksymalnie 5km/h) tyle skrzydło było aktywne i zmieniało swoje położenie. O ile sam fakt, że tak się działo nie jest niczym dziwnym to zobaczenie pracy skrzydła i całej tech mechaniki na żywo pozwala zobaczyć w Sennie nie tyle samochód co prawie żywą istotę albo mecha.
Jeśli chodzi o znieczulicę, o której pisałem wcześniej to u mnie działa trochę inaczej. McLaren Senna jest tak kosmiczny, że stojąc przed nim miałem wrażenie oglądania kolejnego filmu na YT. Dopiero kilka chwil później zacząłem powoli łapać co się dzieje. Wieczorem, na spokojnie, zaczęło do mnie docierać co widziałem. Czy to normalne? Ciężko wyczuć. Wiem na pewno, że fascynują mnie takie auta i takie momenty. Jeśli mogę się nimi dzielić z Wami i jeśli poprzez tekst czy zdjęcia potrafię przekazać choć trochę emocji jakie mi towarzyszyły to dla mnie jest to win-win. Na koniec dnia mogłem zobaczyć McLarena Senna i to się dla mnie liczy.