Ford Fiesta ST – czy to wciąż gorący Hatchback?
Też tak czasem macie, że jakiś nowoczesny sprzęt elektroniczny, nowe buty (to wersja dla kobiet), albo nawet wydarzenie, czy odkrycie, o którym słyszycie wydaje się Wam niezwykle interesujące, ale wraz z mijającym czasem powszednieje i staje się maksymalnie zwyczajne? Że jakiś czas wcześniej byliście w stanie dla tego czegoś przez długie godziny przeciskać się przez zatłoczone miasto, stać w gigantycznych kolejkach, albo godzinami sprawdzać jego zdjęcia w internecie, a teraz przechodzicie wokół tego czegoś kompletnie obojętnie? Niestety, zjawisko to nie omija niektórych fantastycznych samochodów. Jednym z nich jest samochód, nad którym swego czasu rozpływali się wszyscy ale jakiś rok temu przestało być o nim głośno. Od tego czasu zaczął wtapiać się w otaczający nas krajobraz do tego stopnia, że przestajemy go zauważać. Czy słusznie? Chcemy sprawdzić, czy mimo 1.5 roku, które upłynęło od swej premiery Fiesta ST wciąż jest królem hothatchy.
Najważniejszymi różnicami między standardową kompaktową fiestą, a hothatchem ST nie jest to co widać na pierwszy rzut oka: duży spoiler, głośniejszy wydech, oznaczenia ST, czy dobrze wyglądające felgi, ale przede wszystkim fotele, silnik i zawieszenie.
W Fieście ST pracuje (tak samo jak w samochodach WRC!) turbodoładowana jednostka 1.6, produkująca (w testowanej wersji 2014) 182 KM, co się przekłada np na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,9s. Jak to wygląda na tle konkurencji? Szczerze mówiąc – Fiesta tutaj niczym się nie wyróżnia: np. Polo GTI ma 6,7 s, Cooper S 6,6s, Clio RS również potrzebuje 6,9 s na pierwszą „setkę” ale ma jednak 197 koni.
Widać, że jeśli chodzi o osiągi, Fiesta nie wyróżnia się niczym specjalnym spośród konkurentów. Pojawia się więc pytanie, czy aby rządzić w segmencie, nie przydałoby się choćby dodatkowe 18 koni do pełnych 200? Odpowiedź jednak brzmi: Nie! Bo tym, czym wygrywa z pozostałymi konkurentami jest sposób, w jaki się prowadzi.
Siedząc w kokpicie, poprzez mięsistą kierownicę oraz fotele Recaro kierowca jest w stanie perfekcyjnie wyczuć cały samochód. Układ kierowniczy daje bardzo dokładne sprzężenie zwrotne od kół napędzanej przedniej osi, a fotele nie tylko sprawiają, że ciało kierowcy znajduje się w przeznaczonym dla niego miejscu, ale dają to spotykane w samochodach ,,performance” uczucie, że dokładnie wiesz, czym w danej chwili zajmuje się twój samochód.
Montowane w Fieście ST zawieszenie jest bardzo dobrze dobranym kompromisem pomiędzy pewnością, a wygodą dla tego segmentu samochodów. Kupujący go musi się zgodzić na obniżenie komfortu podróży na nierównych nawierzchniach oraz wolniejsze przejeżdżanie uskoków. W zamian za to, przy próbach dynamicznej jazdy jest bardzo pewne, ,,trzyma” przy całkiem wysokich prędkościach, ale przede wszystkim jest bardzo łatwe do wyuczenia. Jest po prostu chętne do zabawy.
Moim zdaniem o ile samochody segmentu hothatch starają się upodobnić do aut wyścigowych, to Fiesta ST jest zupełnie inna. Ta aspiruje do bycia samochodem rajdowym bądź rallycrossowym. Owszem, da się nią bardzo przyjemnie szybko pokonywać zakręty, planując linię przejazdu w stylu z torów wyścigowych. Prawdziwą radość zaczyna jednak przekazywać kierowcy prowadzona w nieco rajdowym stylu: będąc w lekkim poślizgu po wyłączeniu systemów bezpieczeństwa, a w szczególności na luźnej nawierzchni.
Nie potrzeba wiele czasu, żeby nauczyć się tego, jak na balans samochodu wpływają nasze operacje na pedale gazu, hamulca, a także hamulcu ręcznym. Będąc w łuku, w okolicy granicy przyczepności wystarczy unieść swoją nogę z gazu, aby Fiesta odpowiedziała nam bardzo przyjemnym slajdem tylnej osi, po czym znów go dołożyć i założyć odpowiedniej wielkości kontrę, aby powrócić do stanu stabilności.
O tym, jak bardzo skora do zabawy w nadsterowność jest nowa Fiesta niech świadczy fakt, że po jednym z dynamicznych szutrowych fragmentów naszego testu znaleźliśmy muchę bardzo efektownie rozbitą na szybie. Na bocznej szybie…
Nigdy nie może być idealnie. Choć silnik jest zaskakująco dynamiczny jak na 1.6 z turbo, to jednak przy przekładaniu się z jednego zakrętu w drugi, czasem potrzebujemy poczekać na moc, aż turbina znów się rozkręci. Niestety, rajdowy trick z użyciem lewej nogi do hamowania, a prawej wciskającej pedał gazu, aby podtrzymać obroty turbosprężarki zwyczajnie nie działa, bo elektronika – nie dopuszczając obu pedałów wciśniętych odcina gaz.
Europejski dział Forda musi być niezwykle dumny ze swoich sportowych dzieci stworzonych we współpracy z M-Sport: m. in. Fiesty R5 oraz Fiesty RS WRC. Mimo tego, że nie wygrały one jeszcze nigdy klasyfikacji Rajdowych Mistrzostw Świata, to w świecie rajdowym robią nie lada zamieszanie. Fiestami RS WRC jeżdżą liczni zawodnicy WRC, jak Robert Kubica, a wersją R5 Kajetan Kajetanowicz zdobył ostatnio Mistrzostwo Europy. Dodatkowo – w niższych specyfikacjach Fiesta jest jednym z częściej spotykanych samochodów na OS-ach.
Faktem jest, że klienci kupują historie. Wychodząc z takiego założenia Ford mógł stworzyć zwyczajnego kompakta, wzmocnić stylistykę, założyć 17″ i spojler i oznaczyć jednym z osławionych emblematów, a auto i tak sprzedawałoby się dobrze. Chwalebnie: nigdy się tak nie stało, a logo ST umieszczone na nadwoziu Fiesty oznacza znacznie więcej, niż tylko wersję wyposażeniową. Oznacza pierwiastek rajdowych emocji dla każdego, stojącego nawet w miejskim popołudniowym korku.
Moim zdaniem – pomimo upływu czasu i mocnych rywali – to wciąż najlepszy przednionapędowy hot hatchback na rynku.
Ford Fiesta ST
Silnik: 1.6 EcoBoost
Moc: 182 KM przy 5700 obr./min
Moment obrotowy: 240 Nm od 1600 do 5000 obr./min. 290 Nm Overboost
Przyspieszenie 0-100km/h: 6,9 sekundy
Opony: Bridgestone Potenza RE050A 205/40R17
Spalanie (średnie na dystansie 1099km): 8,7l/100km
Masa: 1163 kg
Cena: 75 400 PLN
Cena za 1KM: 414 PLN