Uliczny pościg za Astonem Martinem DB11
Każdemu czasem przydarzają się mniejsze czy większe okazje. Tylko od nas zależy, czy puścimy ją wolno, czy spróbujemy wycisnąć z niej ile tylko się da. Mi jedna z tego typu okazji przydarzyła się podczas powrotu z Zamknięcia sezonu Stacji Mercedes. Rzucając okiem w boczne lusterko, podczas dojeżdżania do skrzyżowania, spostrzegłem na drodze za mną pewien intrygujący kształt, który szybko zniknął za miejskim autobusem.
Był to jednak kształt na tyle ciekawy, że postanowiłem zaraz po zapaleniu się zielonego światła ze skrajnie prawego pasa w kierunku domu przebić się na lewy i sprawdzić dokładnie, co to mogło być.
Przewertowanie w głowie najnowszych warszawskich spotów doprowadziło mnie do szybkiego wniosku: Okazją tą okazał się być następca DB9-tki: Aston Martin DB11, którego pierwsze w Polsce dwie sztuki pojawiły się w stolicy na dwa dni.
Mając jeszcze ciepły aparat na prawym fotelu, postarałem się uchwycić jego futurystyczny design, pięknie łączący prostotę i czystość z agresywnymi liniami.
W głowie pojawił mi się również pomysł sfotografowania przodu samochodu, przez co wywiązał się niewielki pościg, w którym szybko okazało się, że nie miałem najmniejszych szans. Nic dziwnego, bo zamontowany pod maską 5.2 – litrowy V12 biturbo ma pokaźną stadninę 608 koni, którą przekazuje poprzez 8 stopniową umieszczoną z tyłu skrzynię biegów wyłącznie na tylne koła. Co przy masie 1770 kg, owocuje przyspieszeniem 3.9 s do 100.
Szczęśliwie, dzięki miejskiemu ruchowi ulicznemu, serii skrzyżowań i czerwonej fali, udało mi się nadążyć za tym wprowadzanym właśnie na rynek brytyjskim autem. Czekamy, aż wkrótce pierwsze egzemplarze pojawią się na stałe.