Spyker – historia niezwykłego bankruta
W połowie grudnia świat dowiedział się, że Spyker, wywodząca się z 1880 roku marka luksusowych samochodów sportowych, zbankrutowała. Czy jest za czym płakać?
Spyker był jedną z tych firm samochodowych, które działały, zanim jeszcze Gottlieb Daimler oraz Karl Benz wymyślili samochód. Jej wkład w rozwój automobilizmu to między innymi napęd na 4 koła oraz sześciocylindrowy silnik, oba zastosowane w modelu Spyker 60 H.P. o gigantycznej na owe czasy mocy 60 koni mechanicznych. W czasie I Wojny Światowej Spyker poza samochodami produkował także samoloty oraz silniki do nich, lecz niedługo po wojnie firma ogłosiła bankructwo.
Odrodzenie marki Spyker w 1999 to dzieło życia jednego człowieka: Maartena de Bruijna, który przez 10 lat zaprojektował i złożył własny supersamochód, a po zakupieniu praw do historycznej marki nazwał go Spyker Silverstirs V8.
Samochód wyposażony w silnik V8 od Audi legitymował się mocą 265 KM, a dzięki wadze 940 kg sprint do setki zajmował mu 4,5 s. jego nadwozie to monokok wzmocniony rurową ramą, a napęd przekazywany był na tylne koła.
Po dołączeniu do projektu biznesmena Victora Mullera odrodzona firma szybko rozpoczęła sprzedaż nowych ręcznie produkowanych modeli. Wszystkie bazowały na swym zbudowanym w garażu pierwowzorze. Pierwszymi modelami były Spyker C8 Spyder oraz wersja z dachem – Laviolette. Oba dysponowały umieszczonym centralnie podkręconym silnikiem od Audi, który teraz generował 400 KM, przekazywanych na tylne koła. Jeśli dla kogoś byłoby to mało, to dwa lata po nim pokazała się wersja T z podwójną turbiną, powiększającą moc samochodu do 525 KM.
W konstrukcji obu tych samochodów pozbyto się monokoku, a zastosowano nowoczesną, aluminiową ramę, co pozwoliło utrzymać masę na poziomie około 1200 kg. W celu poprawy rozkładu masy, zastosowano w nim podwójny bak paliwa, umieszczony w nadwoziu, po obu stronach kabiny, poniżej drzwi.
Wykończenie wnętrza, inspirowane tradycjami lotniczymi marki a także niekonwencjonalny wygląd, którego efekt potęgowały otwierane do góry drzwi oraz liczne i obszerne wloty powietrza sprawiają, że samochód, mimo iż zaprojektowany i składany w Holandii jest definicją tego, co w samochodach określamy jako ,,egzotyczne”.
Innym projektem był samochód C 12. Liczba 12 wskazywała przedłużoną wersję podwozia, która została zaprojektowana dla wcześniejszego modelu – Double 12 S. Auto wyposażono w 6 litrowy silnik W12 grupy Volkswagena (500 KM, 600 Nm). Powstały dwie jego wersje: C 12 La Turbie, którego nazwa pochodziła od wyścigu hillclimb, wygranego w 1922 przez Spykera, a także C 12 Zagato, posiadający nadwozie zaprojektowane przez włoskich designerów spod szyldu Zagato.
Aby zwiększyć grono odbiorców, firma skonstruowała model C8 Aileron, który miał za zadanie być czymś na wzór samochodu GT. Projektanci zastosowali w nim większe podwozie z C12, oraz uczynili bardziej przyjaznym dla kierowcy i pasażera. Auto otrzymało takie dodatki jak: ekran, touchpad, nawigacja GPS, czy automatyczna skrzynia biegów.
Odrodzona marka nie bała się kolejnych wyzwań i zgodnie ze swoim historycznym mottem: ,,Nulla tenaci invia est via”, co po łacinie oznacza: Dla wytrwałego każda droga jest do pokonania, spróbowała swoich sił w motorsporcie: Jak równy z równym walczyła w wyścigach długodystansowych. Zajęła m.in. 5 miejsce w wyścigu Le Mans w 2009 roku, w klasie GT2.
Jeszcze większą przygodą holenderskiej marki w sporcie było kilka wyścigów sezonu 2006 oraz pełny sezon 2007 zespołu Spyker F1 w Formule 1, gdzie nie odnieśli jednak sukcesów. Dość powiedzieć, że w swym jedynym sezonie udało im się zdobyć tylko jeden punkt w klasyfikacji. Byćmoże właśnie przez to, wraz z 2007 rokiem i odejściem Maartena de Bruijna firma zaczęła odnotowywać zmniejszoną sprzedaż samochodów.
Od swego pojawienia się na rynku, Spyker nigdy nie miał dużej sprzedaży. Rekordowy był rok 2006, kiedy sprzedano 94 modeli. Później ilość sprzedanych samochodów rocznie tylko malała. Od roku 2012, w którym sprzedano dwa modele, wyniki sprzedaży są zerowe. Pomysłem na uratowanie marki był zakup szwedzkiego Saaba, co jak się okazuje, ani Saabowi, ani Spykerowi nie wyszło na dobre. A także wprowadzenie do produkcji nowego B6 Venatora z doładowanym 3,5 litrowym dopracowanym przez Lotusa silnikiem Toyoty. Powstał również koncept SUV-a, który przy obecnych trendach rynku miałby szanse odnieść sukces. Nie zdało się to jednak na nic i 18 grudnia 2014 Spyker po raz kolejny ogłosił bankructwo.
Obecnie mówi się, że marka może powrócić jako producent sportowych i luksusowych samochodów elektrycznych, a jej współzałożyciel, Victor Muller, cytuje za Winstonem Churchullem: „This is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning”
I szczerze mówiąc, głęboko na to liczę, bo tak ambitnych i zapalonych producentów ciężko znaleźć dziś w motoryzacji. Mamy za to sporo zrzeszonych w wielkie konsorcja motoryzacyjne marek, ze swoimi chłodnymi kalkulacjami, które nie rzucają się z motyką na słońce, na każdą szaloną okazję, jaka im się przydarzy.
Czy odrodzenie Spykera to prawdopodobny scenariusz? Czas pokaże. Jedno jest pewne: w dzisiejszym świecie motoryzacji może już niestety nie być miejsca dla kilku zapaleńców, którzy konstruując swój samochód chcą go uczynić rozpoznawalnym, konkurować nim w znanych wyścigach i sprzedawać klientom na całym świecie.
Z drugiej strony 15 lat temu panu Maartenowi de Bruijnowi zapewne też tak mówili…