Test: Abarth Punto Evo

Abarth Punto Evo nie jest już tak niepozorny jak poprzednik i głośno manifestuje swój charakter miejskiego sportowca.

Abarth Punto Evo jest niezwykle agresywnie i sportowo wyglądającym autem, a to  między innymi za sprawą niezwykle ciekawych felg imitujących szczypce skorpiona. Niewątpliwie wygląd zewnętrzny inspirowany był rajdową wersją Punto – S2000.

Inspiracji rajdowym S2000 niestety nie odnajdziemy już pod maską. Abarth Punto Evo wyposażono w małolitrażowy silnik o pojemności 1,4l. wspomagany turbiną. Dzięki technologii MultiAir, która hydraulicznie steruje zaworami dolotowymi oraz eliminuje przepustnicę, inżynierom włoskiej marki udało się uzyskać wyższą moc przy niższym spalaniu. W praktyce mocy nie brakuje nigdy a spalanie (niezależnie czy w trasie czy w mieście) oscyluje w granicach 10l. na każde 100km.

Co może dziwić, patrząc na charakter auta, odnajdziemy w nim system start&stop, który gasi silnik gdy się zatrzymamy. Nie wiem jak znosi to turbina, gdyż system działał nawet podczas postojów na światłach poprzedzonych ostrą i dynamiczną jazdą. Co więcej nie udało mi się zauważyć znaczącej oszczędności paliwa względem normalnej jazdy. System ten na szczęście można wyłączyć jednym przyciskiem. Jednak start&stop aktywuje się automatycznie przy każdym uruchomieniu silnika.

Kolejną techniczną ciekawostką, mocno promowaną przez Abartha, jest przełącznik Sport/Normal. Jego ustawienie steruje pracą silnika, wspomaganiem kierownicy i reakcją na pedał gazu. To także największa porażka Punto Evo. Jeśli będziesz jeździł w trybie Normal to źle odbierzesz  ten samochód: okaże się, że ten wspaniale wyglądający Abarth jest ospałym, miejskim hatchbackiem. Cała otoczka zbudowana przez piękne felgi, agresywne ospojlerowanie, pseudokubełkowe fotele pryska i zostaje rozczarowanie…

Tryb Sport to jedyny właściwy dla Abartha wybór. Nawet delikatny ruch prawej stopy wystarczy, żeby Punto z dużą lekkością wyrwał do przodu wciskając w fotel. Krótko zestrojona, aczkolwiek mało precyzyjna, skrzynia pozwala łatwo utrzymywać silnik na obrotach i efektywnie korzystać z dostępnej mocy i momentu.

W sportowym wnętrzu dominują ciemne kolory, przełamane przeszyciami z czerwonej i żółtej nici. Choć użyte tworzywa są dobrej jakości to nie odnajdziemy tu np. skórzanej pokrywy zegarów, jak w mniejszym bracie – Abarthcie 500.

Fotele wyglądają rasowo i pasują do sportowego wnętrza. Nie męczą nawet po długim czasie, a na krętej trasie dobrze trzymają ciało, choć z początku ciężko odnaleźć odpowiednią pozycję.

Zegary, firmowane logo marki Jeager, zyskały nowy kształt. Sportowym smaczkiem są wskazówki ustawione pionowo w dól, choć takie rozwiązanie można coraz częściej spotkać także w zwyczajnych autach. Co więcej, na centralnym wyświetlaczu możemy obserwować aktualną pracę turbiny.

Dzięki masywnej i bardzo wygodnej kierownicy przez cały czas mamy poczucie panowania nad autem. Jednak najlepszym sportowym gadżetem wnętrza są aluminiowe nakładki na pedały. Blisko prawej krawędzi wykończone są materiałem antypoślizgowym dzięki czemu podczas redukcji z międzygazem stopa nie ześlizguje się z hamulca.

Każdy pokonany zakręt potrafi dać dużo frajdy. Dzięki niskiej masie możemy opóźniać hamowanie i wręcz wrzucić Punto w zakręt. Czuć jak auto opiera się na przednich oponach wgryzając się w asfalt. A system TTC, imitujący szperę, pozwala wcześnie zacząć przyspieszać. Niestety w większości przypadków nasz zapał ostudzi nieodłączalny system ESP, bezczelnie odejmując moc.

Do szybkiej, spotrowej jazdy Abarth Punto Evo potzebuje równej drogi. Twarde, sztywne zawiesznie w połączeniu z niską masą powoduje, że na nierównych odcinkach, jak np. na słynnej Karowej, koła często tracą kontakt z nawierzchnią. To uaktywnia system ESP, którego interwencja odcina moc i spowalnia auto.

Abarth słynął z nieprzeciętnego dźwięku wydechu i na tym polu Punto Evo nie ma się czego wstydzić, lecz  nie brzmi niestety tak dobrze jak w testowanym przez nas Abarth 500. Z dwóch rur dobiega rasowy, metaliczny dźwięk, a z przodu słychać charakterystyczny syk zaworu upustowego towarzyszący każdorazowemu odpuszceniu gazu. Podczas dynamicznej jazdy tworzy to wspaniały koncert, którego można słuchać bez końca.

Dużym minusem Abartha Punto Evo jest układ hamulcowy, a raczej sposób w jaki działa. Z technicznego punktu widzenia trudno mu cokolwiek zarzucić. Zaciski Brembo działają bardzo sprawnie, lecz cięzko wyczuć co dzieje się z autem w czasie hamowania – pedał działa zdecydowanie za miękko a system ABS interweniuje bardzo wcześnie. Przy nagłych oraz mocnych hamowaniach prawie od razu automatycznie zaczynają migać światła awaryjne. W efekcie dojazd do czerwonego światła czy nawet dohamowanie przed zakrętem kończą się komiczną ,,dyskoteką”.

Abarth Punto Evo jest zdecydowanie agresywniejszy od swojego poprzednika zarówno w kwestii wyglądu jak i mechaniki. Mimo kilku wad to wspaniałe auto za którym ludzie oglądają się na ulicy. Świetnie sprawdza sie jako miejski sportowiec i jeszcze lepiej czuje się na krętych, równych odcinkach. Z kolei w trasie potrafi zawstydzić większe i mocniejsze auta. To propozycja dla osób szukających stylowego miejskiego samochodu ze sportowym nastawieniem, które gotowe będą przymknąć oko na kilka mankamentów.

Dane  techniczne:

Moc: 165 KM przy 5500 obr./min.

Moment obrotowy (w trybie Sport): 250 Nm przy 2500 obr./min

Przyspieszenie 0-100km/h: 7,9 sekundy

Spalanie (średnie na dystansie 902km): 10,5l/100km

Masa: 1260kg

Cena: 80 290PLN

Cena za 1KM: 487PLN

Tekst: Antoni Niemczynowicz

Zdjęcia: A. Niemczynowicz/ J. Paszota/ J. Kołodziejczyk

Antoni Niemczynowicz

Antoni Niemczynowicz

Entuzjasta i marzyciel z aparatem dla którego jedyne co się liczy w aucie to emocje. @antniem_

Może Ci się również spodoba