Przyszłość motoryzacji – co nas czeka za kilkanaście lat?
Co nas czeka za kilka może kilkanaście lat skoro maszyny zaczynają same jeździć… Po co im kierowcy? A może te nowoczesne technologie sprawią, że będzie się Nam łatwiej żyć? Może to dobrze, że na rynku pojawia się coraz więcej samochodów elektrycznych… zastanówmy się nad tym przez chwilkę.
Wyobraźcie sobie sytuację, właściwie nie musicie sobie jej wyobrażać bo zakładam, że większość z Was ma tak na co dzień… Dzwoni budzik, wstajecie, szybki prysznic, wszystko w biegu, nie macie nawet czasu zjeść śniadania, nie wspominając już o porannej kawie. Wsiadacie do auta i ogień do pracy żeby się nie spóźnić. Nagle widzicie, że przydałoby się zajechać na stację benzynową, tankowanie to i od razu kawa w zestawie, a jak! Wszystko byłoby ok gdyby nie myśl o nieskończonym projekcie którego deadline wypada na dziś… Spójrzmy na to troszkę z innej strony. Pomyślcie o tym wszystkim raz jeszcze, z tą różnicą, że zamiast do swojego paliwożernego auta, wsiadacie do auta autonomicznego z napędem elektrycznym. Wpisujecie w nawigację cel podróży, odsuwacie fotel, bierzecie łyka świeżo zaparzonej kawy i wyjmujecie laptopa. Auto samo rusza, samo jedzie, a wy niczym się nie przejmując kończycie swój projekt. Piękne, co? Kto wie, być może właśnie tak maluje się nam przyszłość motoryzacji?
Nie ukrywam, że gdy pierwsze auta elektryczne zaczęły się pojawiać byłem do nich sceptycznie nastawiony. Pomysł fajny, oszczędność duża ale po co nam to? Z biegiem czasu zacząłem jednak dostrzegać zalety płynące z posiadania auta z napędem elektrycznym. Przede wszystkim, idealny pomysł dla ludzi pracujących i żyjących na co dzień w mieście. Ładujemy sobie nasz wehikuł w nocy, rano odłączamy wtyczkę i Voilà! „Bak zatankowany” na cały dzień. Nie martwimy się nawet o zasięg gdyż nowoczesne auta mogą przejechać nawet do 400km co na miejskie przejażdżki w zupełności wystarcza. Nie muszę Was uświadamiać jak szczęśliwi będą nasi ekolodzy i jak pozytywnie to wszystko odbiłoby się na naszym środowisku. Same zalety!
Oczywiście, świat silników elektrycznych, w moim mniemaniu, nie przekreśla spalinowych. Nie wyobrażam sobie życia bez zapachu benzyny, ryków silnika i strzelających układów wydechowych. Po prostu nie! Ale co Wy na to, żeby do naszych „zabawek” dodać właśnie taki jeden malutki gadżet… system, który zaprowadzi nasze auto w dowolne miejsce… bez nas w środku! Możliwe? Być może za parę lat nie będziemy mieć dylematów typu „Kto odprowadzi moje auto lub odwiezie mnie z bankietu jeśli zdecyduje się napić szampana?’. Odpowiedź będzie prosta: samochód zrobi to sam. Nie wiem jak Wy ale ja się rozmarzyłem… Jak dla mnie rozwiązanie idealne: silnik spalinowy, moc, dźwięk i system, który zaprowadzi moje auto gdzie tylko będę chciał. Patrząc na tempo rozwoju dziedziny związanej z autonomicznymi autami, można stwierdzić, że taka przyszłość czeka nas już niedługo. Audi, które same jeździ z prędkością 240 km/h, BMW pokonujące zakręt w pełnym poślizgu, auta google’a przemierzające ulice USA i to wszystko bez udziału kierowców!
Jak pewnie zauważyliście coraz więcej koncernów decyduje się na wprowadzenie do gamy swoich pojazdów aut z napędem elektrycznym. Co najciekawsze, takie działania podejmują nawet luksusowe marki. Idealnym przykładem jest BMW, które po wprowadzeniu w 2013 roku małego modelu i3, wypuszcza na rynek sportowy model auta hybrydowego BMW i8, która zużyciem paliwa i osiągami zawstydza nie jedno sportowe auto. Widzimy więc, że rynek aut elektrycznych nieustannie się rozszerza. Powstają coraz nowsze technologie, rozwiązania, nasze auta składają się prawie z samej elektroniki. Także co stoi na przeszkodzie aby za parę lat system, który będzie kierować naszym autem znalazł się na liście wyposażenia standardowego, a na pewno opcjonalnego w zamawianych w salonie autach? Otóż nic, to kwestia czasu. Pytanie tylko kto doczeka takich luksusów: my, nasze dzieci czy wnuki? Pozostaje nam cierpliwie czekać i korzystać z perełek dzisiejszej motoryzacji!
Zdjęcia: Stockvault, BMW